sobota, 13 lipca 2013

1: What doesn't kill you makes you stronger.


Witajcie, moi drodzy.
Założyłam tego bloga, ponieważ... No właśnie, dlaczego? Głęboko wierzę, że (prawie) codzienna aktualizacja postów pomoże mi przezwyciężyć moje przerażające obżarstwo (a przerażające to mało powiedziane) oraz wszechogarniające, wakacyjne lenistwo. W skrócie: bardzo bardzo BARDZO chcę schudnąć. A ten blog ma za zadania mnie motywować i może przy okazji Was, jeśli dobrze pójdzie (whatcha think?).

Do nie tak dawna piękna pogoda nam dopisywała. Słoneczko przyjemnie grzało, zero wiatru, zero deszczu czy burz. (Dni spędzane na plaży w ramionach ukochanego.) Wymarzone wakacje, right? Nie żeby jakoś specjalnie motywowało mnie to do ćwiczeń, wręcz przeciwnie, leniłam się jeszcze bardziej. Jednak, co jest dla mnie totalnym zaskoczeniem, podczas nielicznych wyjść z domu moje wiecznie blade nogi zyskały trochę opalenizny. Może nie widać tego na pierwszy rzut oka, lecz w porównaniu z białą ścianą od razu zauważylibyście różnice. Gwarantuję Wam.

Ale piękna pogoda się skończyła... (A świat zmierza ku zagładzie.) W jednej chwili wychodziłam na podwórko w krótkich spodenkach (żartuję, ukrywam tłuste nogi przed społeczeństwem), a w drugiej...


Deszcz. Czy mogło być gorzej? Tak. Przytyłam 2kg. Usłyszałam parę przykrych słów od mamy (Z dnia na dzień jesteś coraz grubsza, itp.), które prawdopodobnie miały mnie zmotywować, a efekt był całkowicie odmienny. Potem zobaczyłam na twitterze, ile osobom się udaje. Pomyślałam, przecież już raz mi się udało. Wypłakałam się, zastanowiłam się nad wszystkim i wzięłam się w garść. W końcu

Dzisiaj jest pierwszy dzień. Wiem, to żaden sukces. Jednak dla osoby, która pieprzyła wszystko zaraz po przebudzeniu, to całkiem spore osiągnięcie. Chociaż, muszę się przyznać, byłam bardzo bliska zawalenia. Słodka bułka z rabarbarem, co powiedziecie? Ja powiedziałam tak, ale w ostatniej chwili się powstrzymałam i zjadłam zdrowe śniadanie. Bo zdrowe śniadanie przede wszystkim!
Wygląda smakowicie, co?

I poszłam biegać. To dopiero wyczyn, no nie? Po takiej długiej przerwie, w taką pogodę. Zaliczone całe 26 minut. Nieźle, jak na początek. Chcę najpierw wrócić do formy, poprawić utraconą kondycję i wtedy znowu pokonywać dystanse w 35-45 minut. Miło byłoby również powrócić do ćwiczeń, jednak nie wszystko na raz. Z kolejnym dniem będę dokładać sobie czynności. Bo podczas diety ruch jest bardzo ważny!

Dlatego nie szukaj wymówek, idź pobiegać!
Rada: Z muzyką lepiej się biega. Dlatego przygotuj sobie playlistę z piosenkami, które automatycznie motywują cię do ruchu. 

Wracając do ćwiczeń raczej siłowych, co powiecie na pośladkowe wyzwanie? SEXY pośladki w 30 dni? (kliknij tutaj, dowiedź się więcej.) Dzień pierwszy zaliczony - 50 przysiadów zrobione! To jak, podejmujecie wyzwanie? Come on, pupa a'la J.Lo nie zrobi się sama!

Na sam koniec mam dla Was piosenkę, którą niedawno odkryłam, a bardzo mi się spodobała. Pochodzi z soundtracku serialu Revenge. Oglądacie? 

 Enjoy the music :)

Do napisania, kochani. W komentarzach dzielcie się swoimi sukcesami, problemami związanymi z dietą, może poradami albo pomysłami na bloga. Miłej soboty. Kocham Was

(Och, mój słodki Misha).

10 komentarzy:

  1. Uwielbiam tego typu blogi, więc cieszę się, że coś takiego powstało. :) Cóż, piszesz aby się pochwalić, hm. Mogę tylko powiedzieć, że udało mi się zejść do wagi idealnej, a dzięki ćwiczeniom moje nogi coraz mniej przypominają ogromne kolumny. :) Życzę ci, żebyś wróciła szybko do poprzedniej formy i ogrooomnych efektów diety i ćwiczeń. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Z przykrością muszę stwierdzić, że ja nie wytrzymałam 30 day squat challenge, mam problemy z kolanami, i chyba kondycją, bo od razu dostawałam zadyszki. Czasem wrócę do 50-100 przysiadów, któregoś dnia, ale nie trzymam się już tej tabelki. NIESTETY. No ale przecież, nie przyszłam tu, żeby napisać Ci w komentarzu że mi się nie udało! POWODZENIA, PAMIĘTAJ, ŻE BĘDZIESZ NAM MUSIAŁA POTEM OPISAĆ TU EFEKTY haha.
    Twój blog wydaje się mega fajny, dopiero zaczynasz, ok, ale już widzę tu zabawne docinki, co mi się bardzo podoba, czekam tylko, aż się rozkręcisz. ily ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajnie że założyłaś taki blog z chęcią będę wpadała,żeby samą siebie zmotywować :)Życzę powodzenia z 30 day squat challenge ( ja jestem dopiero na 19 dniu). A przy okazji ślę ci dużo pozytywnej energii, abyś się nie poddała !!

    OdpowiedzUsuń
  4. OMG, ja bym chciała biegać, ale ludzie na mnie patrzą, a mieszkam na wsi i się boję, że spotkam kogoś ze szkoły, help plz. :c

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałam ten sam problem. Well, w zasadzie wciąż mam. Dlatego jak biegam rano to idę do lasu. A wieczorem tylko jak jest ciemno i mam pewność, że nie spotkam znajomych :) Może też masz gdzieś w swojej okolicy jakąś spokojną, leśną dróżkę, na którą rzadko ktoś uczęszcza?

      Usuń
    2. Dziewczyny, wiem co czujecie, bo u mnie jest dokładnie to samo. Też się bałam, że spotkam kogoś znajomego, że ludzie się będą śmiać itd., ale później stwierdziłam, że a co tam! Niech się patrzą, śmieją i komentują, a ja i tak będę biegać. To ja w ten sposób zyskam kondycję i zgrabną figurę. Bieganie jest teraz modne, a inni powinni nam zazdrościć i brać przykład.
      Myślę, że problemem u większości jest motywacja. Nie ważne, gdzie i kiedy biegamy, ważne, że to robimy! Pozdrawiam Was i zapraszam na naszego bloga http://www.schudniemy.blogspot.com/

      Usuń
  5. Uwielbiam tego typu blogi i mam nadzieje ze sie nie poddasz w pisaniu oraz w motywacji bo bez tego nie ma brzuszka plaskiego!! I mam taka rade dla robiacych przysiadowe wyszwanie : jesli skonczy sie 30 dni nie konczcie z prezysiadami lecz zmniejszajcie ich ilosc jak juz - dlaczego? - poniewaz te partie ciala bd przyzwyczajone do ruchu i jak mu zabraknie go to wszystko brzydko zflaczeje ze tak powiem... przetestosalam i wszystkich ostrzegam ;)
    Zapraszam do siebie:)
    zrobtosamkiedychcesz.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Uwielbiam Revenge <3 Opamowanie Emily to coś do czego dąże ;-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny blog. Jestem zadowolona.

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo mi się podoba ten blog. Ja zaczęłam się odchudzać w tamte wakacje. Na początku było ciężko, ale później się przyzwyczaiłam. Schudłam już 7 kg. Więc nie przestawajcie w siebie . Jeśli będziecie miały silną wielu motywację na pewno w się uda.

    OdpowiedzUsuń